Słyszałem w ostatnich dniach wiele słów polityków na temat światowego klimatu. Antonio Guterres stwierdził że „wciąż zmierzamy w kierunku katastrofy klimatycznej – porażka nie jest opcją, ale wyrokiem śmierci dla wielu krajów rozwijających się„. Zapewne chodzi o to, że decyzje krajów bogatych, mają wpływ na życie w krajach biedniejszych. Takim przykładem mogą być opłaty za emisję CO2 wprowadzone przez Unię Europejską, w której większością są kraje bogate. Wzrost tych opłat, prowadzi do wzrostu cen drewna, za którego spalanie nie trzeba płacić.
Na obecnym szczycie w Glasgow, podpisano deklaracje o niewycinaniu lasów pod uprawy żywności, ale równie ważne jest pozyskiwanie drewna dla elektrowni. W opublikowanym w lipcu tego roku raporcie Greenpeace podkreśla, że głównym czynnikiem odpowiedzialnym za wzrost wyrębu lasów na poziomie europejskim była produkcja energii z drewna. Wzrost pozyskiwania drewna na potrzeby wytwarzania energii wyniósł w UE 47%. Największym producentem energii z drewna w Unii Europejskie jest Francja, która odpowiada za 20% całości pozyskanego w tym celu drewna na terenie UE. Z kolei największy w liczbach bezwzględnych wzrost produkcji drewna na cele energetyczne miał miejsce w Niemczech, które w latach 2000-2019 zwiększyły produkcję ponad dwukrotnie.
Wprowadzenie prawa, że spalanie w elektrowniach ściętych drzew nie powoduje wzrostu dwutlenku węgla powoduje nie tylko wzrost cen i niepotrzebny wyręb lasu ale utrudnia kontrolowanie ocieplania klimatu. Jeżeli traktujemy CO2 jako pewnego rodzaju wskaźnik wprowadzania ciepła do atmosfery, to jak odróżnić CO2 ze spalania węgla od CO2 ze spalania drewna?
Z powodu otwartych granic wzrost spalania drewna w bogatych krajach Europy, powoduje wzrost popytu a więc i ceny, na ten surowiec w Polsce.Teraz, kiedy certyfikat uprawniający do emisji 1 tony CO2 wzrósł w ciągu roku ponad trzykrotnie, a nikt nie kontroluje co się dzieje z naszym drewnem poza granicami Polski, jest bardzo prawdopodobne, że Niemcy i Francuzi spalają właśnie nasze tanie lasy w swoich elektrowniach.
Umożliwia to nasz system, bo niewielu z nas zdaje sobie sprawę jak wygląda sprzedaż drewna należącego do skarbu państwa w Polsce. Monopolistą na rynku surowca drzewnego jest instytucja Lasy Państwowe, która 80% drewna sprzedaje po cenach kontraktowych, nie odniesionych do cen rynkowych, wybranym na podstawie historii klientom. Mimo, że drewno zdrożało ponad dwukrotnie, cena kontraktowa wzrosłą tylko o kilka procent. Wśród firm kupujących te 80% taniego drewna znajdują się też firmy zagraniczne, ale Polskie firmy również mogą sprzedawać za granicę. Tylko 20% sprzedawane jest po cenach rynkowych na aukcji.
Obliczyłem, że Lasy Państwowe ponad dwukrotnie zawyżają roczny przyrost lasu, prawdopodobnie po to, żeby wycinać więcej. Właśnie teraz jest najwięcej dobrego surowca, bo są to drzewa posadzone po II wojnie światowej, które stanowią 30% powierzchni polskich lasów.Oczywiście posadzą nowe drzewa, ale one będą chronić powierzchnie ziemi przed nagrzewaniem, dopiero za kilkadziesiąt lat.
Lasy Państwowe to instytucja samo się finansująca i aby utrzymać las, przy rosnących kosztach, a nie zwiększonych cenach, muszą zwiększać wyręb. Prawdopodobnie jest rozwiązanie tej sytuacji, ale leśnicy trzymając wszystko w tajemnicy nie dają sobie pomóc. Myślę, że wystarczyłoby publikowanie sprawozdań finansowych poszczególnych nadleśnictw, aby specjaliści spoza instytucji mogli coś doradzić.
AdamZ