Od kilku miesięcy słyszymy nawoływania wielu organizacji ekologicznych do protestu przeciwko nowelizacji ustawy o lasach, pozwalającej na zamianę gruntów należących do Skarbu Państwa, a zarządzanej przez Lasy Państwowe na inną działkę bez dopłaty. Najbardziej nie spodobało się to, że brak było zapisu kto może się zamienić na grunt Skarbu Państwa oraz to, że nie trzeba dopłacać w przypadku różnicy wartości. To że zamiana z kimkolwiek by nie przeszła to jest oczywiste bo wiadomo, że mogliby to zrobić nie tylko znajomi polityków aktualnie rządzących, ale wszyscy. Musiała być dopisana możliwość wymiany wyłącznie z administracją publiczną. Wtedy teoretycznie odpada problem odpłatności bo po co Skarb Państwa miałby płacić sam sobie.
Zgodnie z moimi oczekiwaniami 18 maja 2021 r. została złożona autopoprawka do nowelizacji, która wskazuje, że zamieniać mogą się wyłącznie państwowe osoby prawne. Dopisane też zostało, że jeżeli w ciągu 10 lat na terenach po wycince nie będzie proekologicznej inwestycji, zamieniający będzie musiał zapłacić Lasom Państwowym różnice wartości. Jest to niezrozumiałe, że spółka Skarbu Państwa lub samorząd będzie płacić niezależnemu przedsiębiorstwu Lasy Państwowe za grunt należący do Skarbu Państwa, ale taka widocznie jest cena kompromisu. Jeden z proekologicznych polityków ubolewał też, że nagle leśnicy będą wycinać całe połacie lasów. Prawdopodobnie nie doczytał, że już teraz Lasy Państwowe wycinają do zera ponad 30 tys. ha rocznie. Raczej więcej nie wytną bo teraz wycinają więcej niż przyrasta. Obecnie jako specustawa ustawa została odrzucona w senacie.
Wszystkie organizacje nawołujące do odrzucenia ustawy mówią o dewastacji lasów i pomijają fakt, że zgodnie z raportem Lasów Państwowych leśnicy wycinają rocznie ponad 150 razy więcej niż pod jedną fabrykę samochodów elektrycznych, która potrzebuje 240 hektarów. Takich fabryk może być więcej i to dużo bardziej ekologicznych. Mogą być budowane bardziej efektywne farmy fotowoltaiczne oraz wiatrowe, ale co najbardziej korzystne dla samorządów, będą mogły powstawać ekologiczne spalarnie śmieci. Teraz największym problemem do budowy nowoczesnych sortowni i spalenia tego co nie nadaje się do wykorzystania, jest problem lokalizacji. Prawie wszędzie ktoś mieszka i nawet jak tego typu instalacje nie hałasują, to jednak fermentujące śmieci wydzielają zapachy i nikt nie chce się zgodzić na budowę w swoim sąsiedztwie. Nie widzę problemu, żeby elektrownie wykorzystujące jako surowiec odpady, powstawały wzdłuż dróg w środku lasu na obecnych polanach po wycince. Wiem, że specjaliści projektujący takie małe elektrownie chcieliby połączyć je z ciepłowniami i w celu zmniejszenia utraty energii budować je blisko blokowisk. Wydaje mi się jednak, że obecnie nie ma to sensu, ponieważ zapotrzebowanie na ogrzewanie miejskie spada. Zgodnie z danymi GUS od 2001 do 2019 w Polsce sprzedaż ciepła z ciepłowni spadła o 30%, a w województwie mazowieckim nawet o 48%. Technologie są coraz wydajniejsze i nawet mała elektrownia bez ciepłowni może być opłacalna.
Jak wskazują ostatnie wydarzenia związane z kopalnią Turów, tego typu elektrownie mogą być bardzo potrzebne i to jak najszybciej. Oprócz tego, zlokalizowanie sortowni odpadów pomiędzy miastami powiatowymi znacznie zmniejszyłoby rosnące koszty transportu śmieci. Dodać należy, że coraz więcej oczyszczalni ścieków będzie miało problem z osadami ściekowymi. Elektrownia mogłaby spalać również te odpady, które mają kaloryczne związki organiczne takie jak białka i tłuszcze
Jeżeli chodzi o odpady komunalne to segregacją, zamiast nas mieszkańców, mogłaby się zająć nowoczesna sortownia przy spalarni. My oddzielalibyśmy tylko mokre (bioodpady) od suchych (np. papier, plastik, metal, szkło). W polskich śmieciach wynoszących 330kg/osobę rocznie aż 30% to bioodpady, a przeznaczonych do recyklingu jest tylko 20%. Średnia europejska to 500 kg/osobę i 40% do recyklingu – nie powinniśmy więc w tym przypadku wzorować się na większości. Podział na tylko 2 frakcje zmniejszyłby koszty transportu a my mielibyśmy łatwiej to zrobić, przez co byłoby dokładniejsze. Musimy też zmienić system opłat na per kg zamiast abonamentu.
Aż 80% naszych śmieci nadaje się wyłącznie do kompostowania lub spalenia. Nie ma obaw o zatrucie powietrza ponieważ spalanie dokonywane jest w bardzo dużej temperaturze z odpowiednimi filtrami spalin. Spalanie śmieci nie powoduje większych strat dla środowiska niż spalanie węgla (który powstaje z drewna tak jak papier) i ropy naftowej (z której powstaje plastik). Specjaliści używają „technologii termicznej utylizacji odpadów” i udają, że jak nie używają słowa „spalanie” to go nie ma. Nie możemy się bać spalania śmieci bo w nich utoniemy.