Kilka dni temu prezydent USA obiecał Europie dostarczenie dodatkowych 15 mld m3 gazu ziemnego w postaci LNG. Jest to 25% tego, ile sami Niemcy kupują od Rosji rocznie i 4% całego zużycia Europy. Deklaracja więc jest przede wszystkim polityczna, bo niewiele zmieni w zapotrzebowaniu Unii Europejskiej na surowce energetyczne. Żeby zastąpić rosyjski gaz, musielibyśmy szybo wybudować gazociąg z Hiszpanii przez Francję lub zbudować kilka gazoportów na północy naszego kontynentu. Jednak jest to czasochłonne. Aby szybko odciąć Rosję od europejskich pieniędzy za gaz, jedynym wyjściem jest zamknięcie wielu energochłonnych zakładów takich jak niemieckie huty stali. Może się to jednak okazać niewykonalne z powodu globalizacji, ponieważ Niemcy są eksporterem między innymi maszyn i urządzeń do wielu rozwiniętych krajów zachodu. Do USA eksportują towary za 150 mld USD rocznie, głównie do nowoczesnych zakładów produkcyjnych. Duży jest też eksport z USA do Niemiec. Łączna wartość handlu pomiędzy tymi krajami to równowartość 1/3 PKB Polski. Te liczby pokazują, że powiązania są ogromne.
Jedną z głównych przyczyn uzależnienia Niemiec, a pośrednio wielu innych rozwiniętych gospodarek, jest tanie i właściwie nieograniczone źródło rosyjskich surowców energetycznych. Jakby cena gazu kilka lat temu, w porównaniu do siły roboczej nie była tak niska to niemieckie firmy szukałyby innego rozwiązania. Tak jak wzrost płac wymusza robotyzację tak wzrost cen energii wymusi jej oszczędności. Najbardziej niezrozumiałe jest przekształcanie węgla i gazu w energie elektryczną po to, żeby tą energią ogrzewać urządzenia. Strata energii cieplnej podczas wytwarzania energii elektrycznej wynosi ok 70%. Wykorzystanie węgla lub gazu w hutach stali zamiast energii elektrycznej pozwoliłoby z tej samej ilości surowców wyprodukować ponad 3 razy więcej stali. Warto zaznaczyć, że Niemcy produkują najwięcej w Europie, bo ponad 40 mln ton stali rocznie (następne Włochy 25 mln a trzecia Franca 15 mln). Niestety prawie 30% niemieckiej stali wyprodukowana jest w hutach elektrycznych.
Aż się prosi o zastosowanie efektywności energetycznej. Komisja Europejska powinna wprowadzić takie przepisy, które zmuszałyby przedsiębiorstwa oraz gospodarstwa domowe do oszczędzania energii. Obecne opłaty klimatyczne spowodowały jedynie to, że kraje europejskie zamykają energochłonne zakłady produkcyjne takie jak huty stali (Polska produkuje już 10% a Niemcy 8% stali mniej niż przed wprowadzeniem EU ETS) i sprowadzają potrzebne produktu z Rosji lub Chin. Innym skutkiem europejskich opłat jest spalanie coraz większej ilości drewna pochodzącego z naszych lasów. Nie wiadomo dlaczego, przepisy traktują spalanie drewna jako odnawialne źródła energii.
Niezależnie od tego jakie są przepisy i dlaczego, ważne jest żeby ograniczać zużycie energii. W przedsiębiorstwach może to być już wspomniany przykład nieużywania energii elektrycznej do ogrzewania w formie bezpośredniej. Jedyną efektywną formą ogrzewania elektrycznego jest ogrzewanie pompą ciepła. Można też uzależnić wentylację i ogrzewanie w biurowcach od aktualnej obecności pracowników, korzystając z czujników CO2 oraz wiele innych rozwiązań. My jako mieszkańcy naszych domów lub mieszkań możemy ograniczać zużycie używając energooszczędnych żarówek i urządzeń AGD. Najbardziej jednak ograniczymy straty zmniejszając zużycie energii cieplnej do ogrzania domów.
Najlepszym sposobem jest ograniczenie utraty ciepła. Oczywiste jest, że docieplenie ścian, stropów i fundamentów styropianem ograniczy wydatki na ogrzewanie. To samo w przypadku wymiany okien i drzwi na bardziej energooszczędne. Nie wszyscy jednak wiedzą, że prawie połowa ciepła ucieka w sprawnej wentylacji grawitacyjnej. Dlatego bardzo ważne jest zainstalowanie wentylacji mechanicznej z rekuperacją.
W Polsce mamy program „Czyste Powietrze”, który przewiduje dopłaty do docieplenia, wymiany okien oraz rekuperacji. Jednak bez wymiany pieca limit dopłat jest bardzo ograniczony. Wiele osób nie wymieni źródła ciepła takiego jak drewno i węgiel, ponieważ bez ograniczenia utraty ciepła koszty ogrzewania znacznie im wzrosną. Najlepszym rozwiązaniem byłoby dofinansowanie docieplenia w pełnym wymiarze, bez konieczności wymiany pieca. Już samo ograniczenie spalania węgla i drewna znacznie ograniczy emisję zanieczyszczeń oraz zużycie istotnych ostatnio surowców energetycznych.
Napisałem w tej sprawie pismo do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej uzasadniając te propozycje. W odpowiedzi z Departamentu Czystego Powietrza otrzymałem zapewnienie, że „zostaną one rozważone do wdrożenia przy kolejnej zmianie programu czyste powietrze”. Mam nadzieję, że zmiany nastąpią jak najszybciej i będą korzystne dla efektywności energetycznej.
Adam Zieliński