Chyba już każdy zobaczył reklamę firm energetycznych z żarówką, sugerującą, że Unia Europejska w 60% odpowiada za ceny prądu. Oczywiście jest to manipulacja bo w rachunku za prąd znajduje się nie tylko cena za energie, jak piszą w reklamie, ale również opłata za jej przesył. Nie jest to jednak tylko 20% jak sugerują przeciwnicy tej reklamy. Prawda, jak to bywa w polityce, jest pośrodku.
Żeby bardziej przybliżyć temat należy zacząć od tego, o co chodzi z tą polityką klimatyczną UE. W skrócie wygląda to tak, że w 1988 roku naukowiec NASA James Hansen w trakcie wysłuchania w Kongresie Stanów Zjednoczonych oświadczył, że może zadeklarować „z 99% pewnością”, że niedawny gwałtowny wzrost temperatur był wynikiem działalności człowieka. Od tamtej pory, coraz więcej polityków przekonuje się do próby powstrzymania tego zjawiska. Meteorolodzy udowodnili nawet, że za ten nagły wzrost temperatury odpowiada dwutlenek węgla. Jako podstawowy dowód podaje się fakt, że w tym samym czasie co szybki wzrost temperatury wzrosło też stężenie CO2 w powietrzu z 0,02% do 0,04% i ten wzrost powoduje ocieplenie klimatu.
Pierwsza była Ramowa Konwencja Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu – umowa podpisana w 1992 roku w Rio de Janeiro określa założenia międzynarodowej współpracy dotyczącej ograniczenia emisji CO2 odpowiedzialnego za globalne ocieplenie. Później były następne mniej lub bardziej przestrzegane dokumenty, aż Unia Europejska wprowadziła handel uprawnieniami do emisji CO2. W założeniach był to instrument służącym redukcji emisji gazów cieplarnianych przy możliwie najniższych kosztach gospodarczych. Został on przyjęty przez Parlament Europejski i Radę UE w 2003 r. i wszedł w życie w dniu 1 stycznia 2005 r. Od kilku lat handel uprawnieniami do emisjami CO2 odbywa się głównie na giełdzie według obowiązujących tam zasad podaży i popytu.
Wszystko byłoby ok jakby nie nagły i niespodziewany światowy wzrost popytu na energie elektryczną w ostatnim okresie. Z powodu większego zapotrzebowania na energie, cała Europa produkuje jej więcej i potrzebuje więcej certyfikatów. Większy popyt to większa cena.
Dwutlenek węgla(CO2) powstaje w wyniku utleniania (spalania) węgla (C). W Polsce 1 MWh energii elektrycznej wytwarza się w ok 70% z węgla i w ok 5% z gazu. Za spalanie innych źródeł energii np. drewno czy odpady nie płaci się opłat klimatycznych. Teraz wystarczy obliczyć ile CO2 produkują te paliwa.
Szacuje się, że do wyprodukowania 1MWh energii potrzeba 0,5 tony węgla kamiennego. Z masy atomowej węgla C(12) i tlenu O(16) oraz ilości czystego węgla w surowcu i popiele można obliczyć ile CO2 powstanie po spaleniu tej 0,5 tony węgla. Uśredniając, przyjmuje się że z 1 tony węgla (kamiennego i brunatnego) uwolnimy do atmosfery 2 tony CO2. A więc produkując 1MWh energii elektrycznej z węgla uwolnimy do atmosfery 1 tonę CO2. W przypadku gazu ziemnego wychodzi około połowę, ponieważ w metanie (CH4) utlenia się nie tylko węgiel ale również wodór H (powstaje H2O). Przyjmijmy do naszych obliczeń 0,5 tony CO2 na 1 MWh z gazu. Uwzględniając udziały źródeł energii elektrycznej w Polsce okazuje się, że produkując 1MWh energii elektrycznej płacimy za uwolnienie 0,725 tony CO2.
Obecna cena certyfikatów CO2 (EU ETS) wynosi 90 EUR za tonę, więc płacimy w ramach europejskiej polityki klimatycznej 30gr netto za każdą kWh (300 PLN za MWh) zużytej energii (90 X 4,6 X 0,725).
Od tego, co przyjmiemy za podstawę do obliczenia udziału kosztów polityki klimatycznej, zależy jego wielkość. Każdy może sam obliczyć ile % aktualnie płaci w ramach walki z emisją CO2. Wystarczy odczytać z rachunku ile zużyliśmy kWh, sprawdzić aktualną cenę EU ETS i pomnożyć. Jeżeli przy cenie certyfikatów 90 EUR płacimy 30groszy netto za 1kWh, to jak będzie kosztować 105 EUR – zapłacimy 35 gr, jak 120 EUR to 40 gr itd. Trzeba do tego dodać aktualną stawkę VAT i gotowe.
Popieram Unię Europejską, ale uważam, że nasza polityka klimatyczna jest niesprawiedliwa.
Adam Zieliński